Oficjalny serwis internetowy Miasta Bielsk Podlaski

Niesłyszący

Przejdź do: Elektroniczna Skzynka PodawczaPrzejdź do: Biuletyn Informacji Publicznej

MENU

Zawartość

17-07-2015

Hitlerowcy zabijali Polaków. Czcimy historię naszych przodków.

W trakcie II wojny światowej żołnierze hitlerowskich Niemiec zgładzili w Lesie Pilickim niemal 650 osób. 15 lipca 1943 roku na uroczysku „Osuszek” rozstrzelali całe rodziny polskiej inteligencji. Zginęło wówczas 49 osób, w tym przedwojenny Burmistrz Miasta Bielsk Podlaski Alfons Erdman i grupa duchownych z Dziekanem Bielskim, Błogosławionym Antonim Besztą-Borowskim. W środę mieszkańcy Bielska Podlaskiego oddali hołd swoim przodkom modląc się wspólnie przed Mauzoleum Ofiarom Barbarzyństwa i składając wieńce w miejscu kaźni w Lesie Pilickim.

- Zginęli tu ludzie prawi i uczciwi. Mogli ogłosić się folksdojczami, by ratować swój los, ale zostali wierni swojej Ojczyźnie i oddali za nią życie – mówił Biskup Senior Diecezji Drohiczyńskiej Antoni Dydycz, który przewodniczył obchodom 72. rocznicy mordu dokonanego w Lesie Pilickim. – Podczas wojny w sercach wielu Polaków nie było miejsca na konformizm i zdradę, a panowały w nich męstwo i szlachetność. Szczątki takich ludzi leżą w tej ziemi, dlatego jest ona święta świętością poniesionych cierpień i miłością do Ojczyzny.

Każdego roku w uroczystościach biorą udział także rodziny pomordowanych w Lesie Pilickim. Tym razem po raz pierwszy do Bielska zawitała Monika Wrona – wnuczka rozstrzelanego Burmistrza Alfonsa Erdmana. Wraz z mężem Tadeuszem przyjechała z Tychów i odwiedziła w Urzędzie Miasta Burmistrza Jarosława Borowskiego.

- To dla mnie wielkie przeżycie, być w miejscu tak bardzo związanym z historią mojej rodziny – mówiła Monika Wrona. – Dziękuję, że otaczacie pamięcią mojego dziadka i ludzi, którzy wraz z nim zginęli.

Burmistrz zginął za Polskę

Pani Monika nie kryła wzruszenia podczas uroczystości przez Mauzoleum i w trakcie pobytu w Lesie Pilickim. Dla niej była to pierwsza wizyta, ale jej rodzona siostra Wanda Wieczorek już kilkukrotnie przyjeżdżała do Bielska Podlaskiego na zaproszenie władz miasta oraz przyjaciół: Barbary i Wiktora Babulewiczów. Niestety, w tym roku pani Wanda zmarła, więc możemy tylko przytoczyć jej wspomnienia.

– Cała nasza rodzina znalazła się na liście eksterminacyjnej – opowiadała pani Wanda w zeszłym roku podczas wizyty w naszym mieście. – Mama z nami, trójką małych dzieci, przebywała wówczas w Podbielu, gdzie nasz tata prowadził gospodarstwo rolne. Tu zostali ostrzeżeni przez kogoś życzliwego, dzięki czemu udało się ukryć nas w różnych miejscach i uratować rodzinę.

Burmistrz Alfons Erdman urodził się w 1886 roku w okolicach Kalisza i był cenionym działaczem niepodległościowym, posłem na Sejm i senatorem. Organizował ruch ludowy z ramienia PSL „Piast”, spółdzielnie mleczarskie i kółka rolnicze. Urząd Burmistrza Miasta Bielsk Podlaski sprawował w latach 1937-39, a w latach okupacji niemieckiej był wiceburmistrzem. Pani Wanda przyznawała, że jej dziadek także miał propozycje uratowania się, ale z niej nie skorzystał i zdecydował się na śmierć wraz z innymi mieszkańcami miasta.

– Możliwości wyjścia dziadka z opresji istniało kilka – wspominała pani Wanda Wieczorek. – Żadna nie wchodziła w rachubę: ani wyrzeczenie się polskości, ani opuszczenie bielszczan, ani narażenie na niebezpieczeństwo ludzi deklarujących pomoc w ucieczce.

15 lipca 1943 roku w Lesie Pilickim, wraz z Alfonsem Erdmanem, zginęli m.in. księża oraz nauczyciele, lekarze i urzędnicy wraz z rodzinami: Adamusowie, Araszewscy, Bielińscy, Burzyńscy, Bylińscy, Jarońscy, Kosińscy, Morydzowie, Osmólscy, Szmydtowie, Zalewscy, Żabowscy. W  kwietniu 2009 r. Rada Miasta Bielsk Podlaski nadała grupowo honorowe obywatelstwo 49 osobom zamordowanym tego dnia przez Niemców.

Niemcy aresztowali bielszczan od świtu

Wśród zamordowanych był ówczesny Dziekan Bielski Antoni Beszta-Borowski, kawaler Orderu Orła Białego, który 13 czerwca 1999 został beatyfikowany przez papieża Jana Pawła II. Jego relikwie złożono w bocznym ołtarzu bielskiej bazyliki.  Dzień mordu opisywał jego bratanek, śp. ks. Eugeniusz Beszta-Borowski w napisanej tuż przed śmiercią monografii bielskiej parafii katolickiej.

Aresztowania zaczęły się przed godziną piątą rano. Niemcy prowadzili grupę Polaków ulicami miasta do więzienia gestapo na Hołowiesku (dziś mieści się tam muzeum martyrologii w szkole rolniczej).

Niemcy prowadzili pod bronią gotową do strzału całe rodziny, głównie inteligencji polskiej, w tym także dzieci. W grupie aresztowanych było aż 17 małych dzieci. Najmłodsza z nich, córka kierownika kina Basia Morydz, miała zaledwie rok i kilka miesięcy” – opisywał ks. Eugeniusz Beszta-Borowski.

I przytaczał zeznanie zatrudnionego przez Niemców pomocnika strażników więziennych Władysława Bendeli: „Było to wczesnym rankiem, bo Niemcy chcieli zaskoczyć aresztowanych. Dziwiliśmy się, że nazwiska aresztowanych nie były wpisane do ewidencji więziennej, tylko umieszczone na specjalnej liście do sprawdzenia. Przypuszczałem, że będą przewiezieni do Białegostoku. Okazało się jednak, że faszyści podjęli decyzję o ich rozstrzelaniu”.

W nocy więźniowie innego niemieckiego obozu karnego wykopali w Lesie Pilickim wielki dół. Ksiądz Beszta-Borowski przytacza wspomnienie jednego z więźniów, który przyznaje, że byli przerażeni, że kopią ten dół dla siebie. „Niemcy polecili skazańcom zdjąć buty i płaszcze, a następnie podprowadzili ich do krawędzi dołu i zabijali strzałami z bliskiej odległości. (...) Zaraz po egzekucji dół z ciałami rozstrzelanych został zasypany. Po świeżo usypanej mogile przejechał jakiś pojazd gąsienicowy dla zatarcia śladów dokonanej zbrodni” – opisuje w monografii ks. Eugeniusz Beszta-Borowski.

Z danych Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Białymstoku wynika, że tylko w okresie od czerwca 1942 do jesieni 1943 Niemcy rozstrzelali w Lesie Pilickim niemal 650 osób. W większości byli to mieszkańcy Bielska i okolic, ale też jeńcy, partyzanci, Cyganie, Rosjanie i Żydzi. Dane te przytaczał ceniony bielski historyk dr Henryk Kosieradzki, w swojej monografii pt. „Bielsk Podlaski – dzieje miasta”.

Dr Kosieradzki pisał też o wydarzeniach z 15 lipca 1943 roku: „Hitlerowcy zorganizowali w Bielsku Podlaskim jedną z większych obław na inteligencję polską. Wczesnym rankiem 15 lipca siedmioma samochodami wywieziono ujętych ludzi do Lasu Pilickiego i wszystkich rozstrzelano. Naoczny świadek tych zajść Teodor Szachowicz tak relacjonuje: >>Na polanie w lesie by wykopany długi i głęboki dół. Wśród stojących nad dołem poznałem Sawicką z Bielska Podlaskiego, która na ręku trzymała dwoje dzieci do dwóch lat. Sawicka rozpaczała i krzyczała. Wówczas podbiegł do niej jeden z żandarmów i po kolei wyrywał od niej dwoje dzieci, które żywe wrzucał do dołu. W tym czasie usłyszałem, jak ksiądz Ludwik Olszewski krzyknął „My zginiemy, ale Polska żyć będzie!”. W tym momencie żandarmi zaczęli strzelać z karabinów maszynowych i wszystkich rozstrzelali. Na drugi dzień przyszedłem w to miejsce, zauważyłem, że ziemia od wewnątrz była podniesiona do góry. Odniosłem wrażenie, że żywi w mogile ruszali się jeszcze i dlatego wypychali ziemię do góry<<. Tych, którzy upadli na skarpie i ruszali się jeszcze, dobijano z karabinów.

Danusia szukała ratunku

Wśród poległych były całe rodziny. Niemcy nie oszczędzili nawet małych dzieci. Tak zginęła trzyletnia Danusia Zalewska, jej dwuletni brat Antoś i ich rodzice. Zostali rozstrzelani tylko dlatego, że byli Polakami. O ich tragicznym losie pamięta bielszczanka Krystyna Piotrowska, która każdego roku bierze udział w uroczystościach przed Mauzoleum. Danusia i Antoś to jej siostrzeńcy.

– Po wojnie jeden z Niemców zeznawał, że spośród ciał zabitych ludzi, które wrzucono do wykopanego dołu, wyszła mała dziewczynka – opowiadała Krystyna Piotrowska. – Jeden z Niemców wziął karabin i dobił ją na koniec egzekucji. To była Danusia.

Mamy pani Krystyny i małej Danusi były siostrami i pochodziły z bielskiego rodu Sawickich. Krystyny nie było jeszcze na świecie, gdy Niemcy mordowali jej bliskich. To mogła być szczęśliwa rodzina, która wiedzie sielskie życie. Już przed wojną Henryk Sawicki – jeden z czworga rodzeństwa, brat mamy pani Krystyny – wyjechał do Stanów Zjednoczonych i dorobił się sporych pieniędzy. Rodzina postawiła duży murowany dom w centrum Bielska, przy ul. Mickiewicza, niedaleko ratusza. Pani Krystyna ma jeszcze zdjęcia swojej mamy na tle okazałego budynku. Latem 1939 Janina de domo Sawicka oraz jej mąż Ludwik Zalewski mieli dołączyć do Henryka Sawickiego w USA.

– Wyrobili potrzebne papiery i w każdej chwili mogli wyruszyć – opowiada Krystyna Piotrowska. – Jednak odciągali ten moment w czasie, bo wówczas wyjazd za wielką wodę wiązał się z całkowitym zerwaniem więzi z dotychczasowym życiem i rodziną. To była trudna decyzja.

Niestety, zwłoka okazała się tragiczna. Nadszedł sierpień 1939 i z portu dotarł telegram z informacją, że z powodu zagrożenia wojną statki do USA odpływać nie będą. Janina i Ludwik musieli zostać w Bielsku. Wybuchła wojna, a Ludwik utrzymywał rodzinę z zakładu fryzjerskiego. Urodziła im się dwójka dzieci: córeczka Danusia i synek Antoś. Żyli więc w rodzinnym mieście, aż przyszedł 15 lipca 1943 roku...

 

"Lista mieszkańców Bielska Podlaskiego zabitych, rannych, deportowanych, zaginionych, represjonowanych w okresie II wojny światowej" opracowana przez Janusza Poryckiego, Kierownika Referatu Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Bielsk Podlaski

 

Kalendarium

Imieniny obchodzą

Maria

Stefan

Andrzej

16

wtorek

lipiec 2024

Sprawdź: Co? Gdzie? Kiedy?

Lipiec 2024

p w ś c p s n
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31

Video

Więcej filmów
Bielsk Podlaski - Podsumowanie roku 2019
Filmowe podsumowanie roku 2019 w Bielsku Podlaskim
Filmowe podsumowanie roku 2019 zaprezentowane podczas spotkania noworocznego Burmistrza Miasta Bielsk Podlaski Jarosława Borowskiego 16 stycznia 2020 r. Produkcja - TV Podlasie.
Zobacz film

Galerie zdjęć

Więcej galerii zdjęć
Kwiecisty Bielsk Podlaski 2019
Zobacz galerię

Ankieta

Ankieta badania satysfakcji i oczekiwań klientów

Wypełnij ankietę