Czerwona kartka bramkarza Puszczy Norberta Jendruczka zadecydowała o przebiegu meczu hajnowian z Turem Bielsk Podlaski. Do przerwy był bezbramkowy remis, ale gdy w bramce Puszczy musiał stanąć jej trener – napastnik Robert Sokół, losy spotkania zostały przesądzone. Tur strzelił pięć goli i efektownie zainaugurował tegoroczne rozgrywki IV ligi.
Oba kluby podchodziły do sobotniego meczu z wielkimi nadziejami, bo chciały pokazać rywalom, że będą liczyły się w walce o czołowe miejsca w rozgrywkach. Puszcza to spadkowicz z III ligi, który utrzymał sporą część zeszłorocznej kadry i choćby tylko dlatego jest wymieniana w gronie kandydatów do walki o powrót na wyższy szczebel. Zarząd Tura także ma ambitne plany i oficjalnie ogłosił, że drużyna z Bielska Podlaskiego ma walczyć o III ligę. Oba zespoły zyskały też latem możnych protektorów: sponsorem tytularnym Puszczy zostały Zakłady Maszynowe „Hamech”, z kolei Tura opieką objęła jedna z najbogatszych bielskich spółek – Krex, handlująca głównie biopaliwami stałymi i nawozami.
Czerwony bramkarz
Od pierwszego gwizdka sobotniemu meczowi towarzyszyły więc spore emocje. Zwłaszcza wtedy, gdy zawodnicy obu zespołów domagali się od sędziego odgwizdywania rzutów karnych. Najpierw w szesnastce Tura upadł grający trener Puszczy Robert Sokół, a później odważnie sobie poczynający Nigeryjczyk Michael Sanni zaatakował wślizgiem w polu karnym Mateusza Jakubowskiego. W obu przypadkach gwizdek sędziego milczał.
Arbiter Piotr Ukalski gwizdnął dopiero w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Wtedy to Karol Kosiński popędził z piłką lewym skrzydłem w kierunku chorągiewki narożnej, a wybiegający z bramki Norbert Jendruczek wpakował mu się pełnym impetem w nogi. Sędzia odgwizdał faul i po dłuższym namyśle ukarał bramkarza Puszczy czerwoną kartką uznając, że Popiołek miałby już otwartą drogę do pustej bramki.
- Faul był, okay, ale nie na czerwoną kartkę – mówił po meczu Jendruczek, który latem miał ofertę gry od obu zespołów i postawił na Puszczę.
Na nieszczęście hajnowian nie mieli oni na ławce rezerwowego bramkarza.
- W kadrze mamy ich trzech, ale na ten mecz nie mógł przyjechać młody Jakub Nazaruk, bo zmaga się z kontuzją, a powracający do Puszczy z juniorów Jagiellonii Grzegorz Aleksiejczuk nie został jeszcze zgłoszony do rozgrywek – przyznawał na pomeczowej konferencji prasowej trener Puszczy Robert Sokół.
Szkoleniowiec gości sam ubrał koszulkę bramkarza i stanął między słupkami.
- Grałem już kiedyś w tej roli, ale tylko raz i było to wiele lat temu, gdy w juniorach Jagiellonii Białystok rywalizowaliśmy na wyjeździe z Sokółką – opowiadał Sokół.
W przerwie meczu kibice nie robili już więc zakładów o to, kto ten mecz wygra, lecz tylko ile goli uda się strzelić Turowi.
- Kartka Jendruczka ułatwiła nam sytuację – przyznawał na konferencji trener Tura Paweł Bierżyn. - Nie byłem zadowolony z tego, co graliśmy w pierwszej połowie, bo to my mieliśmy „podostrzyć” i napędzić strachu Puszczy, a to raczej goście próbowali przestraszyć naszych młodych zawodników.
Po przerwie trener Sokół wytrzymał bez straty bramki niespełna kwadrans. Demolkę Puszczy rozpoczął celnym strzałem najlepszy snajper ubiegłego sezonu Karol Kosiński, którego podaniem obsłużył rodzony brat – Andrzej. (Co ciekawe, w sobotę w barwach Tura zadebiutował trzeci z braci Kosińskich – dziewiętnastoletni Piotr). Po chwili trener Bierżyn wpuścił na boisko szesnastoletniego Pawła Zawadzkiego (zastąpił dwa lata starszego Popiołka), któremu już w pierwszym kontakcie z piłką dopisało szczęście. Zawadzki tak dośrodkowywał, że futbolówka odbiła się od nogi jednego z obrońców i wpadła za kołnierz Sokołowi.
- Po tych dwóch ciosach pękliśmy – przyznawał szkoleniowiec Puszczy.
Kolejne dwa gole dla Tura to zasługa dwukrotnie dośrodkowującego osiemnastolatka Michała Walczuka, którego podania wykorzystał Mateusz Jakubowski. Jakubek miał udział też przy piątym golu, gdy odebrał piłkę rywalom i precyzyjnym podaniem obsłużył Karola Kosińskiego.
- Nie możemy zwalać winy za swoją porażkę na sędziego – mówił trener Puszczy. – Nie jesteśmy minimalistami, chcemy grać o najwyższe cele, ale taki jest sport – boisko czasami weryfikuje plany i nadmuchana bańka pęka.
Nowe twarze
W sobotnim meczu Tura z Puszczą w obu zespołach kibice mogli oglądać zawodników nowych lub powracających do swoich zespołów.
Znacznie większe zmiany w porównaniu z poprzednim sezonem zaszły w ekipie z Hajnówki. Między słupkami znowu stanął doświadczony Norbert Jendruczek (1986), który wiosnę spędził w III lidze w Dębie Dąbrowa Białostocka. Przez 47 minut bramkarz był zaporą nie do przejścia dla napastników Tura, ale w drugiej minucie doliczonego czasu gry popełnił fatalny błąd, którego skutkiem była wysoka porażka Puszczy. Za faul taktyczny poza polem karnym na Karolu Kosińskim dostał czerwoną kartkę i musiał zejść z boiska. Także po półrocznej przerwie do Puszczy wrócił Mateusz Nakielski (1991), który (do czasu kartki Jendruczka) zagrał na pozycji ofensywnego pomocnika, tuż za wysuniętym grającym trenerem Robertem Sokołem (1984). Nakielski kilka razy szarpnął w ofensywie, ale w drugiej połowie został zmieniony przez dynamicznego Adama Korolkę (1995).
Zupełnie nową twarzą w składzie Puszczy był Karol Sipko (1989) pozyskany z Pogoni Łapy. To silny wszechstronny piłkarz, który wcześniej grywał zarówno w obronie jak i w pomocy. Jest wychowankiem drużyn młodzieżowych białostockiej Jagiellonii, a grał też w Sokole Sokółka, Supraślance Supraśl i łapskiej Pogoni. W sumie w tych klubach rozegrał 103 mecze i strzelił 9 goli (w tym 8 z karnych) na szczeblu trzeciej ligi. W sobotę zajął miejsce na lewej obronie, gdzie wygrał rywalizację z Maciejem Wilentą, ale miał spore trudności z zatrzymywaniem akcji skrzydłowych Tura.
Do składu Puszczy powrócili też dwaj wychowankowie młodzieżowcy: Sebastian Czurak (1996) i Łukasz Milcz (1996). Czurak grał jesienią ubiegłego roku w barwach Tura, a Milcz wiosną zadebiutował w III lidze w KP Wasilków, ale jego przygoda z tą klasą rozgrywkową na razie zakończyła się na dwuminutowym epizodzie. Obaj niewysocy skrzydłowi starali się napędzać akcje skrzydłami Puszczy i pokazali, że hajnowski zespół będzie miał z ich gry sporo pożytku.
W porównaniu z poprzednim sezonem w III lidze w Puszczy zabrakło m.in.: bramkarza Kamila Ulmana (1983) – przeszedł do MKS-u Ełk (trzecioligowca powstałego z połączenia Płomienia i Mazura), środkowych obrońców: Marcina Banickiego (1991) – odszedł do Sparty Szepietowo i Michała Śliwowskiego (1986) – wzmocnił występujący w okręgówce zespół BKS Jagiellonia, kryjącego defensora Mateusza Hajty (1993), skrzydłowego Arkadiusza Wojny (1995) – będzie młodzieżowcem w trzecioligowym KS Wasilków, a także środkowego napastnika z Białorusi Marka Charmuszki (1992) oraz grającego trenera Marcina Strzelińskiego (1991), który jesienią poprowadzi w III lidze Warmię Grajewo.
W podstawowym składzie Tura było w porównaniu z rundą wiosenną więcej personalnych osłabień, niż wzmocnień. Zabrakło bowiem dwóch młodych, ale już doświadczonych skrzydłowych: Daniela Daniłowskiego (1996), który z powodów prywatnych latem nie trenował i rundę jesienną rozpocznie zapewne w rezerwach rozgrywających swoje mecze w podbielskich Pilikach oraz Radosława Żery (1994), który po nieudanym zeszłym sezonie ma zamiar odbudować formę w Magnacie Juchnowiec, gdzie trenerem jest były szkoleniowiec Tura Grzegorz Pieczywek. Ich miejsce z powodzeniem zajęli najbardziej doświadczeni młodzieżowcy: Łukasz Popiołek (1996) i Michał Walczuk (1997).
Najważniejszą zmianą w jedenastce Tura było jednak pojawienie się na środku obrony silnego Pawła Chańki (1992), który ostatnie trzy sezony spędził w Dębie Dąbrowa Białostocka, gdzie w III lidze rozegrał 95 meczów i strzelił 2 bramki. Wychowanek białostockiego Piasta w Dębie miał najczęściej za partnera znanego z gry w ekstraklasie w Jagiellonii i Koronie Kielce Jacka Markiewicza. W Turze będzie pomagał kierującemu defensywą Karolowi Carowi (1986).
W końcówce meczu z Puszczą na boisku pojawili się też dwaj młodzi zawodnicy z powiatu bielskiego. Najpierw miejsce w środku pomocy zajął dotychczasowy lider Bociana Boćki Andrzej Orzechowski (1993) i błysnął minimalnie niecelnym strzałem z dystansu, a później miejsce Chańki w środku obrony zajął Piotr Kosiński (1996), młodszy z braci grających już w Turze: Karola (1991) i Andrzeja (1993). Piotr raz niebezpiecznie minął się z piłką podczas interwencji, ale na swoje usprawiedliwienie ma to, że była to już końcówka meczu i wszyscy zawodnicy Tura szturmem ruszyli na bramkę rywali, by Puszczę zasypać golami.
- Debiut Chańki oceniam pozytywnie, bo przecież zagraliśmy mecz na zero z tyłu – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Tura Paweł Bierżyn. – Z kolei Andrzej i Piotr to inwestycja na przyszłość. Będą mieli szansę rozwijać swoje umiejętności w naszym klubie.
Bielsk Podlaski, 8. 8. 2015 - IV liga
Tur Bielsk Podlaski – Puszcza Hajnówka 5:0 (0:0)
Bramki: 58’ i 85’ K. Kosiński, 67’ i 70’ M. Jakubowski, 62’ Zawadzki.
Czerwona kartka – 45’+2 Jendruczek (Puszcza, za faul taktyczny).
Żółta kartka – Kicel (Puszcza).
Sędziował Piotr Ukalski (Białystok).
Widzów 200.
Tur: Sidun – K. Kulikowski, Chańko (78’ P. Kosiński), Car, A. Kosiński – A. Lewczuk – Popiołek (62’ Zawadzki), Łochnicki (70’ Orzechowski), K. Kosiński, Walczuk (74’ Grygoruk) – M. Jakubowski.
Puszcza: Jendruczek – Kicel, M. Lewczuk, Czerniawski, Sipko – Milcz (76’ Wilenta), Sanni, Hudoń, Nakielski (63’ Korolko), Czurak (57’ Chrzanowski) – Sokół.