Historie niezwykłe: czasem dziwne, czasem śmieszne, a czasem mrożące krew w żyłach opowiadał młodym bielszczanom Adam Wajrak – dziennikarz i fotografik pasjonujący się przyrodą. Bogato ilustrował je zdjęciami swojego autorstwa, które udało mu się zrobić nie opuszczając okolic swojego podwórka w Teremiskach w Puszczy Białowieskiej.
- Ludzie czasem mnie pytają: „Ile można robić zdjęć żubrom”? Odpowiadam im: ja mogę im robić zdjęcia aż do śmierci – śmiał się Adam Wajrak, który był gościem spotkania autorskiego zorganizowanego przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Bielsku Podlaskim.
Wajrak opowiadał, w jakich okolicznościach powstało jego efektowne ujęcie żubra strząsającego z siebie grubą warstwę śniegu. Przygotowywał się do tego zdjęcia zimą wiele dni.
- Wybrałem miejsce, ustawiłem sprzęt i gdy już miałem nacisnąć spust migawki, to mój bohater zaczął się otrzepywać. Och, jaki ja byłem wtedy na niego wściekły! – opowiadał fotografik.
Okazało się jednak, że zamiast planowanego statycznego zdjęcia żubra przysypanego śniegiem wyszło wspaniałe ujęcie, pełne życia i emocji.
Nie zabieraj ze sobą sarenki
Adam Wajrak wielokrotnie przekonał się o tym, co wiedzą doświadczeni fotoreporterzy pracujący z aparatem w terenie – zdjęcie można idealnie zaplanować, ale efekt końcowy i tak wymaga szczęścia, szybkiej reakcji i improwizacji. Tak było chociażby z „polowaniem” na wilki.
- Długo zbierałem o nich informacje, bo ich sfotografowanie było moim marzeniem. Niestety, wilki są ostrożne i o dobre zdjęcie nie jest łatwo – mówił Wajrak. – Pewnego razu zobaczyłem na horyzoncie jakieś stado. Pomyślałem, że to może dziki, ale po zbliżeniu się do zwierząt zauważyłem, że nie ryją. A więc trafiłem na wilki! Szybko wyciągnąłem aparat i zawyłem, tak jak one. Stado podeszło na tyle, że mogłem zrobić im zdjęcia.
Wiele starań wymagało też zrobienie dobrych zdjęć saren, bo okazuje się, że w lesie zwierzęta te doskonale wypatrują ludzkich twarzy i kończyn. Dlatego ważny jest odpowiedni kamuflaż.
- Pomogły mi hordy komarów – śmiał się Wajrak. – Musiałem solidnie zasłonić się moskitierą, by wysiedzieć bez ruchu wiele godzin w puszczy w oczekiwaniu na sarny, ale dzięki temu zwierzęta te stały się mniej ostrożne. Sarny są symbolem płochliwości, a ich małe, gdy są przestraszone, kładą się w trawie i udają, że ich nie ma. Dlatego ludzie spacerujący po lesie myślą czasami, że znaleźli małe sarenki porzucone przez dorosłe osobniki i niepotrzebnie – chociaż w dobrej wierze – zabierają je ze sobą. Potem takie zwierzę musi trafić do ZOO, chociaż mogłoby spokojnie wieść życie w środowisku naturalnym. Pamiętajmy więc, by nie zabierać z lasu jelonków i sarenek.
Pochodzący z warszawskiego Żoliborza Adam Wajrak ciągle uczy się puszczy i korzysta z pomocy sąsiadów. Chociaż początki ich znajomości nie zawsze były łatwe.
- Gdy pierwszy raz w pobliżu swojego domu widziałem żubra, to ludzie przepędzili go po paru sekundach. Dziś w Teremiskach już się żubrów nie boją, a nawet czekają, czy przyjdą zjeść siano – wspominał. – Kiedyś szukałem też dudka, bo wiedziałem, że w tych okolicach można je spotkać. Rozpytywałem o nie mieszkańców, ale wszyscy kręcili głowami, że takiego ptaka tam nie ma. W końcu pokazałem w atlasie ptaków jak wygląda dudek, a ludzie na to: „To mów pan, że chodzi o żydowską kukułkę! Pewnie, że jest, zajrzyj pan za stodołę”. Później dowiedziałem się, że dudek faktycznie został narodowym ptakiem Izraela.
Dzik słabo widzi, to może trącić ryjem
Adam Wajrak podkreślał, że nawet Puszcza Białowieska odczuwa już skutki ocieplenia klimatu. Jako przykład podawał łasice, które na zimę zmieniają umaszczenie na białe. W śniegu świetnie się kamuflują, ale gdy zima jest ciepła, to nie są w stanie podejść do zwierzyny i giną z głodu.
- Widać także ekspansję nowych gatunków, np. czapli białej czy żółwi czerwonolicych, które ludziom podobają się, gdy są malutkie, a gdy podrosną, to są wyrzucane do stawów. Już mamy w Polsce szakala – opowiadał. – Zmienia się struktura opadów, zimą jest mniej śniegu, który kiedyś glebę nasączał. Regulacja rzek powoduje szybszy spływ wody i puszcza wysycha. To spowoduje zmiany w ekosystemie.
Kontrowersyjny dziennikarz jest znanym orędownikiem ochrony Puszczy Białowieskiej. Potwierdził to też podczas spotkania w bielskiej bibliotece.
- W ostatnim czasie wrogiem numer jeden Podlasia zostały dziki, a przecież odgrywają w naturze bardzo pozytywną rolę, bo oczyszczają las – twierdził Adam Wajrak. – Jest ich sporo, bo wzrosły areały kukurydzy. Siedzą więc tu spokojnie i ją jedzą. Wbrew opiniom nie są też niebezpieczne. Mogą czasem trącić ryjem, ale szarże na ludzi biorą się raczej z ich krótkowzroczności. Taki dzik nie wie z kim ma do czynienia, więc szybko podbiega i patrzy: „Człowiek? Człowiek”. Wtedy zawraca i ucieka.
Wajrak popiera całkowitą ochronę puszczy i pozostawienie jej bez ingerencji człowieka.
- Przeciwnicy takiego rozwiązania pytają mnie: jak będzie wyglądał las bez leśników i skąd wziąć nowe nasadzenia drzew, np. dębów? – mówił fotografik. – A ja w swojej kolekcji mam zdjęcie sójki z żołędziem w dziobie. Okazuje się, że te ptaki magazynują nadmiar żołędzi i zakopują je w ziemi. Z ich części wyrastają nowe drzewa. Takie zasadzenia pojawiają się nawet kilka kilometrów od dorosłych dębów.
Adam Wajrak podkreślał też, że puszcza jest jak rafa koralowa: musi się składać z żywych, ale i martwych koralowców. Obumarłe drzewa to siedlisko tłustych larw, które są pokarmem dla wielu ptaków.
- Martwy las wcale nie jest martwy. On tętni życiem, tylko trzeba je umieć zauważyć – podkreślał Wajrak.
Imieniny obchodzą
Adela
Felicyta
Klemens
23
sobota
listopad 2024